25 V 2015 – Danuta Waberska „Przystanki w drodze”

W Muzeum Diecezjalnym w Rzeszowie, w dniu 25.05.2015 r. odbył się wernisaż wystawy Danuty Waberskiej zatytułowanej „Przystanki w drodze”. Uroczystego otwarcia wystawy dokonał ks. bp Jan Wątroba, Biskup Rzeszowski, zaś uświetnił koncertem pieśni maryjnych – Chór Zespołu Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie.


Przyznaję, że znałem zaledwie kilka prac Pani Prof. Danuty Waberskiej. Przyznaję, że mnie zaintrygowały przede wszystkim głębokim przesłaniem, świeżością spojrzenia na tematykę religijną, znakomitym warsztatem malarskim. Nie przypuszczałem, że Muzeum Diecezjalne w Rzeszowie będzie miało kiedyś okazję zaprosić z wystawą tę Artystkę. Kiedy dzięki Państwu Profesorom Białogłowiczom obrazy przyjechały do Rzeszowa, przyznam, że oniemiałem z doświadczenia Światła, które zobaczyłem.


Autorka dała wystawie tytuł „Przystanki w drodze”. Jeśli mówimy o drodze, to ma ona prowadzić z jakiegoś miejsca do jakiegoś celu, a przystanki są przerwą w tej drodze, są okazją by spojrzeć na drogę już przebytą i popatrzeć w kierunku celu. Nasuwa się skojarzenie, jakby artystka chciała nam opowiedzieć o swojej drodze odkrywania tego co nadprzyrodzone, co niepojęte, czego ani oko nie widziało, ani czego ucho nie słyszało ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy Pan Bóg przygotował dla tych, którzy Go miłują”. ( 1 Kor 2,9)


Jak zauważył Tadeusz Żukowski, Danuta Weberska, kończąc studia w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Poznaniu, znalazła się wśród pokolenia artystycznego, które swoje wypowiedzi określało mianem sztuki „nowej figuracji”. To młode pokolenie wówczas próbowało zrozumieć „nową rzeczywistość” społeczno-polityczną i kulturową powojennej Polski, ale także nieobce były im idee „pokolenia’68” z kontrkulturą, buntem wobec wartości i niepokornym myśleniem o sztuce. Wyrastając z takiego środowiska Danuta Weberska nie poszła za tym nurtem, ale rozpoczęła wieloletnie poszukiwania, aby z „formy” przejść do „treści” ale o tyle tylko, o ile uwydatniało się przez to przeżycie „niewyrażalne”.


Jak opowiedzieć o doświadczeniu odkrywania metafizycznego wymiaru życia ludzkiego, a tym bardziej opowiedzieć o doświadczeniu miłości nieogarnionej, jaką jest miłość Boga do człowieka wobec odczuwania pustki, niemocy, choroby, cierpienia, zdrady i poniżenia. Artystka postawiła sobie bardzo wysoko poprzeczkę, by tych treści nie spłaszczyć czy strywializować.


Malarka zapraszając nas na opowieść o drodze i przystankach na niej posłużyła się bardzo bogatym skarbcem symboliki wypracowanej przez wieki w przestrzeni filozofii, teologii i kultury chrześcijańskiej. Dlatego próbując opowiedzieć o „Przystankach w drodze” trzeba nam zwrócić uwagę, przynajmniej na niektóre z nich.


Jednym z najczęściej stosowanych symboli w prezentowanych obrazach Danuty Waberskiej jest światło. Jezus powiedział o sobie w Ewangelii św. Jana (J 8,12-18): «Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia».


Światło – jest jedną z najpiękniejszych metafor o Bogu: «Bóg jest światłością». Światło jest też pierwszą rzeczywistością, jaką Bóg stworzył zaraz po stworzeniu Ziemi: «Niechaj się stanie światłość!» (Rdz 1,3). Światło daje życie, energię, wzrost. W jego blasku wszystko nabiera piękna. Blask ogniska rozświetla, rozgrzewa, rozwesela i jednoczy osoby zgromadzone wokół. Moc ognia oczyszcza szlachetne metale w piecu hutniczym. Blask lampy oświeca drogę przed nami. Światło w różnych postaciach jest niezbędne w naszym codziennym życiu. Oprócz zewnętrznego piękna, Psalmista przypomina, że światło ma też swój wymiar wewnętrzny, prowadzi nas do poznania prawdy: «Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce» (Ps 119,105).


Wprowadzeniem do odkrywania światła na drodze jest cykl trzech grafik, zatytułowany Droga Abrahama, który jest sugestywną opowieścią o wierze Ojca narodów, który ufnie odpowiedział na wezwanie Boże. Dialog ten wieńczy przymierze Abrahama zawarte z Bogiem Jahwe (imię to potem widzimy na wielu obrazach). Tam też usłyszał on obietnicę, którą Bóg spełnił, nie tylko poprzez obiecanego syna ale i przez dzieło odkupienia zaznaczone krzyżem łączącym świat z niebem.


„Ja jestem światłością świata” – tak mówi o sobie Jezus. Jednak nie objawiał on bezpośrednio blasku swojej Bożej światłości. Bóg, który „nie złamie trzciny nadłamanej, nie zgasi tlejącego się knotka” (Iz 42,3) przychodzi do człowieka delikatnie, tak, jak do Eliasza – „w lekkim powiewie wiatru” (1Krl 19,12). Jedynie na Górze Tabor Jezus odsłonił swą światłość trzem Apostołom – „przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło” (Mt 17,2).


Dlatego tak wielu prostych, ubogich duchem ludzi zobaczyło w Jezusie – światłość, które dotykały głębi ich duszy i nakazywały im uwierzyć Panu, zaufać Mu i pójść za Nim. Sercem odkrywali w Nim BOGA: bo BÓG jest ŚWIATŁOŚCIĄ i jest MIŁOŚCIĄ (por. 1J 1,5 i 1J 3,8).


Artystka zauważa w swojej twórczości, że człowiekowi współczesnemu nie jest łatwo dostrzec Światło, dostrzec oblicze Chrystusa, a jeszcze trudniej o nim opowiedzieć, wyjść poza obszar swojego mieszkania. Obraz „Okno na południe” jest próbą opowiedzenia o tym trudzie odkrywania światła. Widzimy niejako fotografię widoku z pracowni artystki na dachy miasta skąpane w letnim słońcu. To wszystko odmalowane z niesamowitym realizmem. Zaraz obok obraz zatytułowany „Reminiscencja”. I znów motyw okna, ale tym razem ze światłem, które w tym świecie dostrzeganym zmysłami pokazuje coś więcej. Dostrzegamy postać w odbiciu szyby, czy przez szybę, nieco niedokładny, może daleki, ale taki, obok którego nie można przejść obojętnie, ale trzeba się zatrzymać, bo jest w nim tyle miłości. Miłości bezinteresownej, miłości Jezusa, która zaprowadziła go na krzyż. Jakby autorka chciała zapytać: „czy przyjmiemy zaproszenie Boga, jak Abraham, aby iść za NIM, iść w świetle Jego miłości, czy pozostaniemy uparci jak faryzeusze, zamknięci we własnych poglądach, skoncentrowani tylko na sobie i bojący się zbliżyć do światła.


Niedawno dziennik l’Avvenire zamieścił ciekawy wywiad z Gabrielem Magalhãesa, jednego z najważniejszych dziś w Portugalii pisarzy i intelektualistów. W wywiadzie poinformował on o swoim spektakularnym nawróceniu. Jak sam przyznaje, należy on do pokolenia, dla którego religia była z intelektualnego punktu widzenia szaleństwem. Jego zdaniem człowiek nie jest w stanie się wyzbyć całkowicie kultu religijnego. On sam przedmiotem tego kultu uczynił sztukę i kulturę.


Sięgając jednak wstecz, Magalhães przyznaje dzisiaj, że już wcześniej całkiem nieświadomie poszukiwał Boga właśnie w kulturze i sztuce. W każdej kontemplacji obrazu było poszukiwanie Jego oblicza. W lekturze książek była tęsknota za głosem Jezusa. Nawet w lewicowym światopoglądzie politycznym, dążeniu do sprawiedliwości społecznej, było, jak przypuszcza, pragnienie raju, swoista intuicja Boga. Zdaniem Magalhãesa to samo dzieje się dziś z niewierzącymi, którzy masowo odwiedzają europejskie katedry. Nawet jeśli nie chcą się do tego przyznać, szukają tam spotkania z absolutem, zjednoczenia z Bogiem – mówi były ateista.


Do jego nawrócenia doszło pod wpływem lektury Ewangelii. Postanowił ją poznać ze względu na jej miejsce w europejskiej kulturze. W pewnym momencie zdał sobie jednak sprawę, że słowa Jezusa, które przeczytał rano pozostają w nim przez cały dzień, że jakoś dociera do niego głos Jezusa. „Było to dla mnie wstrząsające doświadczenie, bo byłem przyzwyczajony do absolutnej próżni, co jest typowe dla człowieka bez żywego doświadczenia duchowego” – wspomina portugalski pisarz. (por. Biuletyn Radia Watykańskiego z 19.05.2015 r.)


Światłość Chrystusa wypełnia i rozświetla duszę i serce jedynie tego, kto stara się iść za Nim naprawdę; światłość Chrystusa zakorzenia się w nim, staje się dla niego światłem życia – wydaje się wołać autorka zapraszając nas poprzez grafikę z Credo na druga część wystawy, na drogę krzyżową, nazwaną „Droga Krzyżowa hebrajska” wpisana w hebrajski alfabet, gdzie każda zgłoska ma swoje znaczenie, ale początek i koniec alfabetu to przypomnienie, że w Męce, śmierci i Zmartwychwstaniu wypełniło się dzieło naszego odkupienia. Grzech Adma został zgładzony przez nowego Adama. Dlatego Światło życia ma moc przemienić człowieka, zharmonizować i scalić wszystkie elementy ludzkiej natury rozbite przez grzech pierworodny.


Światło Jezusa, światło Boga żywego – jest w Piśmie Świętym, sakramentach, tradycji i nauce Kościoła. Jest to światło zakodowane, ukryte; nie jest widoczne dla naszych oczu, ale jest widoczne dla naszej wiary. Wiara to akt duchowy – przylgnięcie do BOGA; wiara to akt rozumu i woli człowieka, to nie jest sprawa uczuć, to jest przylgnięcie rozumem i wolą do Chrystusa. Ukryte światło Boga rozszyfrowuje dla nas Duch Święty – Ten, który „ przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego” (1 Kor 2,10). Duch Święty, gdy Go prosimy rozświetla dla nas tajemnice Pisma Świętego; wprowadza nas w tajemnice sakramentów świętych, rozjaśnia nauczanie Kościoła; trzeba nam jednak przyjąć sercem to, co mówi do nas Ten, który jest „ światłością sumień”.


W odkrywaniu oblicza Chrystusa nie może zabraknąć Maryi. Otwarcie wystawy zbiegło się z uroczystością Matki Kościoła. Niektóre prawosławne ikony nazywają Maryję „Światłonośną Matką Boga”. Światłonośną, bo niesie nam Jezusa – „światło na oświecenie pogan i chwałę swego ludu Izraela” (Łk 2,32), tak, jak niosła Go w dzień ofiarowania w świątyni.


Obecność Maryi w „przystankach na drodze” zaznaczona jest cyklem „Wiara nadzieja i miłość”. I znów niezwykle bogata symbolika. Na obrazie „Wiara” i „Nadzieja” widzimy menorę, siedem lamp. Liczba sześć reprezentuje świat fizyczny – stworzony w sześć dni, natomiast środkowy pień menory, zwieńczony lampą, dopełnia szóstkę w siódemkę – symbol Bytu Nadprzyrodzonego i ludzkiego dążenia do niego. Konsekwentnie więc środkowe światło menory symbolizuje Boską Obecność. Zaś obraz Miłość, to Maryja słuchająca Jezusa, a nad nimi Bóg, który napełnia miłością, wobec zakusów szatana, którego głowę jako węża rozgniata Niepokalana.


Malarstwo Danuty Waberskiej przepełnione głębokim przesłaniem teologicznym, w połączeniu z doskonałym warsztatem malarskim, wrażliwością i dokładnością, daje widzowi niezwykłą okazję do odkrywania tego co niewyrażalne.


Ks. Janusz Sądel